Już przed laty zwróciłem na to uwagę, że fizycy nie są w stanie pomierzyć obiektywnie temperatury. Również taki obiektywny pomiar temperatury atmosfery nie jest możliwy i to z fundamentalnych powodów. Co gorsza do tych problemów natury systemowej dochodzą również problemy wynikające z degeneracyjnych tendencji w środowisku naukowym infiltrowanym coraz bardziej przez służby specjalne, szczególnie amerykańskie oraz korupcji przez mafie finansowe z Waalstreet.
W przypadku opisanym w mojej notce z przed lat można jeszcze przyjąć, że błędy urzędu meteorologicznego Szwajcarii miały swoje podstawy w niezrozumieniu realiów fizycznych.
http://pogadanki.salon24.pl/388010,o-nieudolnosci-fizyki-w-pomiarze-temperatury
Tym razem sprawa ma jednoznacznie kryminalną wymowę i świadczy o tym, że środowisko klimatologów to zbiorowisko skorumpowanych przez koncerny naftowe sqr...now.
Autorzy artykułu podanego poniżej
http://www.the-cryosphere.net/8/1289/2014/tc-8-1289-2014.pdf
Autorom tej pracy udało się to bez specjalnych problemów, wystarczyło tylko spojrzeć na wykres różnicy zasięgu lodu na Antarktydzie liczoną za pomocą starego i nowego algorytmu przeliczającego dane uzyskane przez rożnego typu instrumenty pomiarowe z satelitów okołoziemskich.
Tak jak w przypadku wymiany termometrów w Szwajcarii, każda wymiana instrumentów pomiarowych prowadzi do odstępstw w wynikach pomiarów. Odstępstwa te są wynikiem zmieniających się warunków fizycznych w Układzie Słonecznym, czego naukowcy nie chcą zaakceptować, wierząc w durny sposób, że wszystko co sobie wymyślą jest stałe i niezmienne.
Aby te wyniku porównać ze sobą stosuje się specjalny algorytm w celu ich przeliczenia. Agentom CIA pracującym dla NASA udało się wmówić tym gamoniom klimatologom, że te algorytmy są absolutnie pewne. I znalazły one powszechne użycie w tego typu przeliczaniach danych a następnie wyniki trafiły oczywiście do innych organizacji jak np. IPCC aby zostać wykorzystane do szerzenia paniki w kolejnych sprawozdaniach dotyczących zmian klimatycznych.
Od roku 2007 zdecydowano się na aktualizacje tego algorytmu w wyniku czego otrzymano nowe wyniki pomiarów przyrostu lodu. Tak zwani „naukowcy“ przyjęli za CIA że tak przeliczone dane są prawidłowe. Tymczasem Eisenmanowi i jego kolegom udało się wykazać (dziwne że jeszcze żyje ale pewnie niedługo straci prace), że jeśli przeliczyć wszystkie dane według starego i nowego algorytmu i następnie porównać je ze sobą to zauważymy, że zasięg lodu morskiego do roku 1991 jest zaniżany, natomiast młodsze dane są zawyżone. Rok 1991 nie jest przypadkowy, ponieważ w tym roku właśnie wprowadzono nową generację instrumentów pomiarowych, które dają kompletnie fałszywe pomiary.
Tym którzy wyskoczą zaraz z tym gównem jaka to nauka cacy i jak się sama koryguje chciałbym powiedzieć że autor tego artykułu to skończony gnojek. Oczywiscie sprawdził on ten algorytm również dla obszaru Arktyki i otrzymał wyniki odwrotne od tych dla Antarktydy a więc algorytm ten zaniża powierzchnie lodu morskiego na półkuli północnej. Ponieważ jest to sprzeczne z poleceniami CIA i gangsterów z Waalstreet to ta cześć wyników została utajniona co sugeruje czytelnikom że sytuacja w Arktyce jest gorsza niż najbardziej pesymistyczne prognozy. A więc zwykle propagandowe świństwo. Tymczasem w rzeczywistości algorytm ten zaniża powierzchnie lodu dramatycznie i dlatego w ciągu ostatnich 10 lat występują rekordowo niskie zalodzenia.
Dlaczego jednak się tak dzieje?
Jakie wnioski musimy wyciągnąć z tej afery?
Oczywiście takie, że wszystkimi tymi danymi pomiarowymi klimaterrorysci mogą sobie podetrzeć dupę. Ani zasięg lodu na Antarktydzie ani w Arktyce ani tym bardziej żadne pomiary średniej temperatury na Ziemi nie są warte funta kłaków. To tylko jeden wielki fake przy pomocy którego Amerykanie chcą wyciągnąć pieniądze z kieszeni ocipiałej przez jej agenturę opinii światowej.
Komentarze
Pokaż komentarze (4)